Argentyna otworzyła się na turystów. Polka jeździ tam od 15 lat

Argentyna miała jedne z najbardziej surowych restrykcji wjazdowych. Od początku pandemii była całkowicie zamknięta i dopiero 7 kwietnia br. zniosła obostrzenia. – Dla nas – Europejczyków – jest stosunkowo tanio, dlatego warto wybrać się do Argentyny właśnie teraz – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Barbara Radwańska, pilotka wycieczek, która od 15 lat odwiedza ojczyznę tanga.

Barbara Radwańska
Barbara Radwańska

Marta Podleśna: Argentyna otworzyła się na turystykę międzynarodową zaledwie pod koniec zeszłego roku. W tym roku przyjechały pierwsze zorganizowane grupy. Niedawno i ty byłaś z turystami w charakterze przewodnika. Co się zmieniło od twojej ostatniej wizyty?

Barbara Radwańska, pilotka wycieczek: Opustoszały ulice – w tym centrum Buenos Aires co jest niezwykłe, bo to jedno z największych miast świata, liczące ponad 3 mln mieszkańców. Pracownicy biurowi przeszli na pracę zdalną, więc naturalnie w centrum zaczęło pojawiać się mniej ludzi.

Mieszkańcy miast zaczęli też podróżować. W styczniu – który jest okresem wakacyjnym – ponad 10 mln osób wyruszyło na wypoczynek. Po dwóch latach spędzonych w zamknięciu było to marzeniem wielu. Ruszyli licznie, wspomagani specjalnym rządowym programem Pre Viaje (na podobieństwo naszego Bonu Turystycznego), który zakładał zwrot aż 50 proc. wszelkich poniesionych wydatków w podróży jak transport, hotele czy wyżywienie. Podróże mogły być tylko na terenie kraju, a zwrócone koszty należało ponownie wydać na kolejną podróż.

Wywołało to falę turystów, a hotele w popularnych miejscach turystycznych cieszyły się pełnym obłożeniem. Położone na północy Argentyny wodospady Iguazu były oblężone. Plan rządowy został osiągnięty, bo turystyka krajowa odrodziła się z 20-procentową nadwyżką w stosunku do lat ubiegłych. Ceny hoteli zostały rządowo zamrożone do 15 marca 2022 roku, co też znacząco wpłynęło na zwiększony ruch.

Wodospady Iguazu, Argentyna
Wodospady Iguazu, Argentyna

Podobno inflacja wynosi aż 50 proc. To prawda?

Kilka lat temu za 100 peso można było zjeść kolację z najlepszym stekiem i winem albo przenocować w porządnym hotelu. Obecnie ta kwota wystarczy na butelkę wody. To skutki inflacji.

Od 2016 roku bank argentyński musiał wydrukować nowe banknoty o wartości 1000, 500 i 200 peso. Są one gratką dla kolekcjonerów. Znalazły się na nich wizerunki zwierząt m.in. jaguara, wieloryba czy kondora oraz region, w którym występują.

Niemal nie używa się już monet, gdyż straciły na wartości i wypadły z obiegu. Kiedyś jeździłam z całym woreczkiem bilonu, był potrzebny chociażby do autobusu, gdzie opłatę uiszczało się w specjalnej maszynce. Teraz zastąpiły je karty Sube, które można doładować w kioskach.

Wartość peso spadła. Jak jest obecnie z cenami?

Dla nas – Europejczyków – jest stosunkowo tanio, dlatego warto wybrać się do Argentyny właśnie teraz. Mamy oczywiście podwójny kurs dolara – kantorowy i nieoficjalny. Za jednego dolara otrzymamy ok. 100 peso argentyńskich, ale przy wymianie czarnorynkowej to już ok. 210 peso.

Natomiast dla miejscowych jest drożej, szczególnie jeśli mieliby zakupić dolary na zagraniczną podróż.

Jak wygląda obecnie ochrona przed koronawirusem?

Maseczek używa się wewnątrz pomieszczeń i w dużych skupiskach ludzi. Na zewnątrz można przemieszczać się bez ochrony.

Nawet lekcje tanga odbywały się w maseczkach. Z powodu pandemii Argentyńczycy niechętnie dzielą się swoją yerba mate, czyli napojem który tradycyjnie piło się z jednej bombilli przekazując ją z ust do ust. Dotychczas jedną yerbę piło kilka osób, od początku pandemii nie było to praktykowane.

W kwietniu zmieniono zasady wjazdu do Argentyny. Nie potrzeba już testów PCR?

7 kwietnia br. zniesiono obowiązek okazywania certyfikatów pełnego zaszczepienia. Nie ma też kwarantanny ani konieczności okazywania wyników testów na COVID-19. Można powiedzieć, że Argentyna całkowicie otworzyła się na przyjezdnych.

Trzeba jedynie – w ciągu 48 godzin przed podróżą – wypełnić specjalny migracyjny formularz elektroniczny (declaracion jurada). Nadal jest obowiązek posiadania ubezpieczenia obejmującego zwrot kosztów leczenia COVID-19.

Barbara Radwańska
Barbara Radwańska

Czy udało ci się zobaczyć twoich argentyńskich przyjaciół?

Częściowo tak. Ale nie wszystko jest możliwe, bo odległości są znaczne. Argentyna jest ósmym pod względem wielkości krajem na świecie. Podróże są wielogodzinne, czasem kilkudniowe. W końcu to kraj dziewięć razy większy od Polski, a ma 45 mln mieszkańców, czyli niewiele więcej od nas. Sama prowincja Buenos Aires jest równa powierzchni Polski.

Dla porównania skali podam, że w Polsce przejazd z północy na południe zajmie ok. 11 godzin (850 km), natomiast w Argentynie jest to odcinek 5,2 tys. km. Przemierzenie go zajęłoby ok. 60 godzin, czyli cały tydzień przy intensywnej jeździe.

Jeździsz od 15 lat do kraju tanga. Czy zostało ci coś jeszcze do zobaczenia?

Tak, zawsze jest coś do odkrycia. Chociażby niedawno dowiedziałam się, że Argentyna jest rajem dla miłośników dinozaurów. W 2020 roku policja patrolująca teren niedaleko miasta Nequen odkryła ok.50 ich śladów datowanych na ok. 99 mln lat. W Argentynie odkryto też największego dinozaura, który miał aż 40 m długości, 8 m wysokości i ważył 64 tony, czyli był wielkości sporego samolotu. Kilka takich stworzeń odnaleziono też w regionie Chubut.

Ostatnio obejrzałam również film “Latarnia na wybrzeżu orek”, którego akcja toczy się na półwyspie Valdes znanego z fauny morskiej – orek, wielorybów i lwów morskich. Robert – tytułowy bohater – nawiązuje relację z orkami, wchodzi do wody, pływa z nimi. To jedno z moich największych marzeń, by choć raz zobaczyć podpływającą orkę czy wieloryba.

Na pewno się spełni, tego ci życzę. Mam nadzieję, że niedługo wrócisz do ukochanej Argentyny.

Źródło: Argentyna otworzyła się na turystów. Polka jeździ tam od 15 lat – WP Turystyka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *